Zuzanna Lenska Zuzanna Lenska
207
BLOG

Brednie Moniki Olejniki

Zuzanna Lenska Zuzanna Lenska Polityka Obserwuj notkę 15

Pozycja Moniki Olejniki w mediach jest niebywałą dla mnie zagadką. Przecież to, co ona mówi i pisze to są jakieś brednie, ujawniające mierność i niespójność sądów o rzeczywistości. Czytam wczoraj w Fakcie jej felieton i co zdanie to kwiatek. Wybrałam kilka:

  1. nie wykluczam także powtorki z 2005 roku, kiedy wbrew sondażom prezydentem został Lech Kaczyński. Teraz może wygrać Jarosław Kaczyński- pisze nasz tuz dziennikarstwa i krytyki politycznej.

    Od kilku lat komentatorzy zwracają uwagę, że sondaże w Polsce są zakłamywane metodologicznie i że są elementem gry wizerunkowej. To nie społeczeństwo kłamie w sondażach, oszukując biedną elitę polityczną i dziennikarzy, zlecających te badania (w tych licznych sondażach robionych na zlecenie Gazety Wyborczej czy TVN24). A nawet gdyby tak zdarzyło się - raz - w 2005 r. to jeden ośrodek, Polska Grupa Badawcza, dawał wyniki, które były najbliższe wynikom wyborczym. Świadczy to, że robił badania na rzetelnej próbce. Wezwał nawet do poważnej analizy rozbieżności między sondażami a wynikami wyborów. Więcej w artykule www.asme.pl/1130441243,50515,.shtml

             Może tuz dziennikarstwa, Monika Olejnik, poczytałaby na ten temat? Ale po co? Lepiej się dziwić, czemu społeczeństwo nie głosuje tak, jak się mu dyktuje w sondażach.    

  1. małe szanse na wygraną miał Lech Kaczyński, jednak jego brat jest w zupełnie innej sytuacji. Zmieniły się bowiem nastroje społeczne a poza tym uprawiana jest niebywała propaganda.

    Dwa zdania i cztery brednie? Można.

Lech Kaczyński wcale nie miał małych szans - tylko był niedoszacowany w sondażach, które były elementem fałszowania rzeczywistości i wywierania presji na wyborcach (społeczny dowdód słuszności, jeśli tylu ludzi chce głosować na Tuska, to znaczy, że jest lepszym kandydatem).

Gdyby nawet miał małe szanse, to dlaczego wygrał? Przecież Tusk nie popełniał błędów, nie zdarzyła się tragedia poruszająca sentymentalne struny w sercach wyborców... Wygrał, bo właśnie jego szanse były na tyle duże, że wbrew sondażom nie udało się stworzyć wrażenia, że głos na niego będzie głosem straconym .

Nastroje się zmieniły? A może to nie nastroje się zmieniły, tylko dziennikarze dostrzegli to, czego wcześniej - tak jak w tych zafalszowanych sondażach - dostrzec nie chcieli?

Uprawiana jest niebywała propaganda? Jeden film i to solidnie oprotestowany (Solidarni 2010) oraz kilka niszowych w gruncie rzeczy mediów, które w dodatku działają od lat i czas by się do nich przyzwyczaić w demokratycznym, pluralistycznym społeczeństwie - to jest ta niebywała propaganda?

Czy pani redaktor, z wykształcenia agrotechnik, zna pojęcie propagandy? Skorzystam z najlepszych wzorów i jak marszałek Bronisław Komorowski, zajrzę do wikipedii:

Przesłanki/warunki maksymalnej skuteczności propagandy (wg Noama Chomskiego):

  • wspieranie przez władze publiczne
  • wspieranie przez wykształcone klasy;
  • realny brak możliwości donośnego sprzeciwu wobec jej treści (cenzura, kooperacja wydawców, zmowa milczenia mediów).

Władze publiczne? PiS jest w opozycji, władze publiczne są w rękach Platformy. Wykształcone klasy wspierają przecież PO? Realny brak możliwości sprzeciwu wobec jej treści? No, bez przesady. Nasz Dziennik kontra Gazeta Wyborcza, TVP1 kontra TVN i jeszcze jednak, zaprzyjaźniona stacja prywatna... W Polsce nie ma cenzury, zmowy milczenia mediów, ani kooperacji wydawców, pani Moniko Olejnik. Chyba, ze Pani wie coś, czego ja nie wiem?

  1. Mamy przecież do czynienia z codziennym bombardowaniem telewidzów i czytelników spiskowymi teoriami na temat przyczyn katastrofy. Wmawianiem, że rząd nie zajmuje się śledztwem, nie chce go przejąć. Rząd atakuje jedynka TVP, Radio Maryja, Nasz Dziennik - tak zmasowanej akcji w minionym dwudziestoleciu nie było.

Tu widać oderwanie pani Olejnik od rzeczywistości, bo owe spiskowe teorie zaczęły się mnożyć przede wszystkim w internecie i była to po prostu ciekawość internautów, bez których wnikliwych spostrzeżeń nie wyszłyby na wierzch choćby takie sprawy jak prawdziwa godzina katastrofy.

To nie dziennikarze zadawali te pytania, nie oni grzebali się w dokumentach, w dostępnych materiałach, wyłapując nieścisłości - te wszystkie artykuły i dyskusje w mediach głównonurtowych były jednak wtórne wobec tego, co się działo na forach - chociaż to właśnie profesjonalni dziennikarze powinni to robić, bo to jest ich praca. Pytanie, co robią tuzy dziennikarskie? Wypisują brednie i obrażają się na społeczeństwo, że się interesuje, że pyta, że wyłapuje (choćby nieścisłości dt godziny katastrofy wyłapali internauci wsłuchując się między innymi w relację Wiktora Batera).

Kto wmawia, że rząd nie zajmuje się śledztwem? A co? Zajmuje się? A chciał je przejąć? A mógł? To są wszystko pytania, na które pani Olejnik powinna poszukać odpowiedzi jako niezależny i dociekliwy dziennikarz, a nie zakrzykiwać, że to wmawianie, bombardowanie - jakby była rzecznikiem rządu.

Chyba, że sobie dorabia na boku?

TVP, Radio Maryja, Nasz Dziennik - co pani Olejnik w nich przeszkadza? Odmienność poglądów. Może redaktor Olejnik chciałaby je wszystkie pozamykać, żeby uciąć wszelkie głosy inne, niż te, z którymi zgadza się pani Olejnik?

  1. Ludzie mu (J.Kaczyńskiemu) współczują z powodu straty brata, więc są bardziej skłonni do poparcia go.

Kiedy społeczeństwo głosuje na Tuska lub Komorowskiego, to jest racjonalne, a kiedy na Kaczyńskiego, to jest rozchwiane emocjonalnie i nieracjonalne?

Która część wyborców Tuska i Komorowskiego ma tak labilne poglądy i emocje, że pod wpływem współczucia przenosi swoje głosy na dotąd znienawidzonego (pardon, ocenianego krytycznie i merytorycznie) Kaczyńskiego?

  1. Prezes jak ognia unika rozmów z dziennikarzami, wystąpień na żywo. W przeciwieństwie do Komorowskiego, ktory jest dostępny, występuje na konferencjach, można go spotkać w Sejmie.

Różnica między nimi jest taka, że jeden tragicznie i nagle stracił brata i bratową oraz kilku najbliższych współpracowników (a może też przyjaciół) a drugi nie.

Trudno oczekiwać, żeby Kaczyński teraz biegał po redakcjach, po śniadaniach w radiu, czy udzielał wywiadów - no, wtedy by pani Olejnik mówiła, że się pozbierał, że biega, że gwiazdorzy, zamiast siedzieć i przeżywać, i że właśnie wykorzystuje swoją tragedię obnosząc ją po mediach.

Jeśli już jednak mówimy o konferencjach, to przecież pani Olejnik swego czasu oburzała się na PiS, że uprawia politykę na konferencjach, zamiast siedzieć w gabinetach i pracować. To już nie wiem, konferencje i publiczne wystąpienia są dobre, czy są złe? A może to zależy, kto je urządza?

  1. Poza tym Jarosław Kaczyński jest łagodny, ale jego partia robi to, co do niej należy, czyli ma pretensje do prokuratora generalnego o nieudolne śledztwo w sprawie katastrofy.

Monika Olejnik, czyni faktycznie zarzut tym ironicznym stwierdzeniem - a przecież partia opozycyjna ma prawo i powinność egzekwować udolność od urzędników. W każdej sprawie. Czy partia opozycyjna ma głaskać rząd i urzędników, zwłaszcza nieudolnych, po główkach i klepać po pleckach?

No, tak już jest w demokracji. Czego nie dociekają niezależni dziennikarze, zajęci reprezentowaniem interesów rządu, tego musi dociekać opozycja. Inaczej nie byłaby opozycją a Polska krajem demokratycznym.

  1. Najwidoczniej PiS zapomniało, że Andrzeja Seremeta wybrał przecież Lech Kaczyński.

I co to jest za argument? A, wiem. Swoich nie można krytykować - to jest to myślenie, które jest kluczem do zrozumienia rzetelności dziennikarskiej Moniki Olejnik.

Jej sie nie mieści w głowie, że nie jest istotne, kto nominował urzędnika - ale to w jaki sposób ten urzędnik wykonuje swoje obowiązki. jeśli źle, to się go po prostu krytykuje, albo dymisjonuje.

  1. Sama mam uwagi do prokuratora generalnego, bo dziwią mnie różne rzeczy, ale zupełni czym innym są zastrzeżenia dziennikarza, a czym innym prowadzenie przez PiS kamapnii politycznej z tragedią smoleńską w tle.

Kuriozum. Monika Olejnik nie mówi, że Seremet pracuje dobrze. Wręcz przeciwnie, ma zastrzeżenia. Ale jednocześnie stwierdza, że prawo do zastrzeżeń i uwag do jego pracy ma ewentualnie Monika Olejnik, a nie PiS, w końcu główna partia opozycyjna.

PiS powinien się zamknąć i nie dociekać nieudolności Seremeta, chociaż Seremet nie pracuje tak jak powinien, sugeruje Monika Olejnik. To do czego ma prawo PiS, jako druga partia i reprezentant dużej części społeczeństwa?

Kto w tej chwili, w tym felietonie gra tragedią? Moim zdaniem Monika Olejnik, używając jej w sposób obrzydliwy jako knebla na opozycję.

  1. śledztwo nie mogłoby prowadzone w Warszawie, bo jak mozna byłoby przesłuchać tutaj choćby rosyjskiego kontrolera lotów?

Przywieźć pociągiem? Wysłać naszych prokuratorów do Rosji i przesłuchać go na miejscu? Przecież podobno ten kontroler lotów został przesłuchany w obecności prokuratorów polskich, którzy nawet mogli zadawać pytania, więc to nie o to chodzi, że można albo nie można, tylko że Polska miałaby jako prowadzący śledztwo zupełnie inną pozycję. Nie petenta wobec Rosji, bez dostępu do akt, przesłuchań i czarnych skrzynek.

  1. Na ile Kaczyńskiemu sprzyjają błędy Platformy?

A jak pani redaktor, ikona dziennikarstwa, uważa? Każdy błąd przeciwnika, kimkolwiek by nie był - sprzyja temu, kto błędów nie popełnia. Ale to nie wina Kaczyńskiego, że PO popełnia błędy. To też nie jest problem społeczeństwa, żeby była jasność, tylko samej Platformy.

  1. Partia ta starała się być lagodna i kulturalna, zagubiła gdzieś strategię.

Starała się być, ale nie była? Była ale już nie jest? Łagodność i kultura nie była immanentną cechą Platformy, tylko strategią obliczoną na efekt? I ta strategia - ta kultura, ta łagodność - teraz się zagubiła i już ich nie ma? I wyłazi na wierzch co? Coś brzydkiego, dzięki czemu zwycięstwo Kaczyńskiego robi się więcej niż realne?

  1. Do Komorowskiego przykleiła się ocena, że nie ma on charyzmy, ma ją zaś Kaczyński. Z takimi łatkami walczy się najtrudniej.

Ale to sami politycy PO zaczęli o tym mówić - i przyklejać Komorowskiemu tę łatkę! nie PiS.

A poza tym, pani Olejnik, no bardzo proszę... Charyzmę się ma albo nie ma. To nie jest kwestia łatki. To się po prostu widzi, czuje, z tym się nie dyskutuje.

No, a jak by Komorowski chciał walczyć z tą łatką? Wmówić wszystkim - wbrew faktom - że jednak charyzmatyczny jest?

To jedna łatka, brak charyzmy, a te wszystkie personalne argumenty wobec Kaczyńskiego, o których pani Olejnik, taka rzetelna dziennikarka, w ogóle nie mówi? To nie są łatki? Że nie ma rodziny, że nie jest niczyim ojcem, że ma kota - i z tych powodów nie może być prezydentem. Z takimi "łatkami" też trudno walczyć, droga pani.

  1. Komorowski musi więc pokazać, że naprawdę chce być prezydentem, że nie będzie to prezydentura żyrandola, że będzie miał wlasne zdanie.

No, zaraz. Przecież prezydenturę do żyrandola sprowadził Tusk, kapitan drużyny Komorowskiego.

I teraz niepokojące najbardziej to, co należy wyczytać z tego zdania: czy Komorowski nie chce być prezydentem? Czy będzie mieć własne zdanie? A co? Może mieć cudze? Czyli czyje? Panie premierze, melduję wykonanie zadania, żyrandol zdobyty?

A teraz? Czy Komorowski terazma własne zdanie?

  1. nie wiadomo, czy wybory mogą się rozstrzygnąć w pierwszej turze, bo Polacy są nieprzewidywalni.

Polacy są nieprzewidywalni dla dziennikarzy, którzy - zamiast wyjść do Polaków, posłuchać ich opinii i się nie obrażać, nie unosić, tylko spróbować zrozumieć społeczeństwo, zrozumieć opinie, poglądy, nawet te inne od swoich własnych - siedzą w redakcjach, gapią się w sondaże, które z prawdziwymi poglądami Polaków nie mają nic wspólnego, i potem smażą nie felietony, ale partyjne materiały agitacyjne.

Mówienie, że Polacy są nieprzewidywalni pokazuje, że dziennikarz, jakim jest pani Olejnik, nie ma komeptencji do wypowiadania się o Polakach, bo nie można się wypowiadać o czymś, o kimś, czego / kogo się po prostu nie rozumie.Wartość wypowiedzi takiego dziennikarza jest zerowa.

  1. Tym bardziej, że kompletnie zmieniły się nastroje społeczne.

A może się nie zmieniły, tylko się ujawniły? A jeśli zmieniły, to może warto było przyjrzeć się, z jakich na jakie i co z tego wynika? Ale dla pani Olejnik to wszystko, co się dzieje od 10 kwietnia to zagadka wynikająca z tego, że Polacy są nieprzewidywalni (histeryczni, labilni emocjonalnie, nieracjonalni?).

Co robi wobec tego pani Olejnik? Bredzi albo konfabuluje, bo przecież nie diagnozuje społeczeństwa i zjawisk społecznych, których nie rozumie.

  1. Szanse Kaczyńskiego zwiększa to, że powtórne głosowanie wypadnie w wakacje, kiedy duża część elektoratu Komorowskiego już wyjedzie.

No, to już jest argument histeryczny. Biedny Komorowski przegra bo mu elektorat wyjedzie. Ten inteligentny elektorat, który nie wie jak uzyskać możliwość głosowania poza miejscem zamieszkania.

Kaczyńskiego elektorat - wg sugestii Moniki Olejniki - nie wyjedzie i zagłosuje.

No, to na koniec ja życzę panu Komorowskiemu takiego elektoratu, jaki ma Kaczyński.

Widocznie Komorowski tego mu zazdrości, a na pewno zazdrości Monika Olejnik.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka